WALKA OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH O GODNE ŻYCIE, CZYLI NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ O IGNOROWANIU, LEKCEWAŻENIU I PONIŻANIU …

10.07.2019

Osoby niepełnosprawne to najsłabsza i stosunkowo wąska grupa w każdym społeczeństwie. Ich życie zawsze zależy od drugiego człowieka. Wydawałoby się więc, sytuacja bytowa tej grupy nie powinna być przedmiotem jakiejkolwiek dyskusji – niepełnosprawnych i ich rodziny należy objąć szczególną pomocą państwa, w każdej dziedzinie życia.

I takie zapewnienia płyną od wielu lat od aktualnie rządzących, niezależnie od opcji politycznych. Jednak obietnice takimi tylko pozostają i nigdy nie zostają realizowane, z „dobrej woli” rządzących, a tylko wtedy, gdy zostaną podstawieni pod przysłowiową ścianą. Tak było za poprzednich rządów, kiedy to pod wpływem protestu okupacyjnego osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie podniesiono świadczenie pielęgnacyjne dla rodziców niepełnosprawnych dzieci, tak było przed rokiem, tak dzieje się dzisiaj. I chociaż z ust polityków jak miód sączy się przekaz o niespotykanej do tej pory pomocy dla osób niepełnosprawnych, w który najbardziej wierzą wyborcy rządzącej partii niedoświadczeni niepełnosprawnością swoją lub bliskich, to prawda nie jest tak słodka.

Do publicznej wiadomości docierają informacje o gigantycznych środkach przeznaczonych na wsparcie niepełnosprawnych. Co chwilę ogłaszane są kolejne programy o pięknie brzmiących nazwach, jak chociażby „Za życiem”, „Dostępność +” „Opieka Wytchnieniowa”, czy najnowszy – „Program Windowy”. I jeszcze inne, ale nie o nazwy chodzi, a realną i skuteczną pomoc. Kto z osób niepełnosprawnych ją odczuł? Warto to pytanie postawić, a odpowiedzi przesłać rządzącym. Bo to nie osoby niepełnosprawne są faktycznymi odbiorcami projektów, ale firmy je realizujące, koordynatorzy projektów, osoby powołane na nowopowstałe stanowiska. A wszystkie działania można porównać do pięknie opakowanego błyszczącym papierem prezentu znajdującego się w dużym pudełku, w którym ukryta jest mała, twarda czekoladka. Te opakowania to nic innego jak powtarzane frazesy, podczas kolejnych spotkań, przy różnych okazjach, często z udziałem mediów, przed wyborami, po wyborach, itp. Tak dzieje się od lat i wszyscy to „kupują”. Środowiska osób niepełnosprawnych – bo potrzebują wsparcia i wierzą, że za obietnicami pójdzie pomoc, zdrowi wyborcy – bo nie znają prawdy i dopóki los nie doświadczy kogoś z rodziny wierzą w to, co się mówi na ten temat. Wszak wiadomo, że słowa, choćby nieprawdziwe, powtarzane wielokrotnie stają się prawdą.

Tymczasem…pieniądze dla niepełnosprawnych trafiają na organizację spotkań – konsultacji (tylko z nazwy) wojewódzkich, które niczemu nie służą, a wypowiedzi, tych, których dopuszczono do głosu, nie są brane pod uwagę, a na stronach organizatora brak dokładnych relacji, sprawozdań, czy wniosków. Po prostu odbyły się – kasę wydano na dobre obiady w dobrych hotelach… (naiwnie wierząc, że to ma sens byłam na dwóch).Tymczasem biurokracja związana z obsługą osób niepełnosprawnych rozbudowana jest do granic nieprzyzwoitości i „okraszona” niezrozumiałym dla normalnego człowieka językiem ( chyba celem tego słownictwa jest odstraszenie potencjalnych odbiorców pomocy). Od samego czytania o „obszarach”, „modułach”, „zadaniach”, „adresatach obszarów” z wykorzystaniem wszystkich liter alfabetu robi się człowiekowi niedobrze…Tymczasem nie ma nawet sejmowej komisji d/s. osób niepełnosprawnych, tymczasem wicepremier d/s osób niepełnosprawnych zamiast swoimi obowiązkami zajmowała się kampaniami wyborczymi (na stronie sejmowej nie znalazłam żadnej interpelacji pani premier od spraw społecznych dotyczącej niepełnosprawnych, tymczasem do w dniach 10-13 czerwca 2019 r. w Nowym Jorku odbyła się konferencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, w której uczestniczyła polska delegacja z Krzysztofem Michałkiewiczem, który zabrał głos i przyznaję, że jestem bardzo ciekawa, co powiedział, bo chyba nie o godności i poszanowaniu osób niepełnosprawnych w Polsce, tymczasem MRiPS przyjmując delegacje zagraniczne chwali się(!) osiągnięciami w zakresie pomocy niepełnosprawnym, w tym systemem orzekania, który doskonały nie jest, a od początku kadencji „trwają” prace nad zmianami.

Można jeszcze wiele pisać na temat poprawy jakości życia osób niepełnosprawnych, bo to rzeczywiście niekończąca się opowieść. I tylko dzięki protestom osób niepełnosprawnych i ich rodziców opinia społeczna i rządzący przypominają sobie o niepełnosprawnych i zaczyna się festiwal obietnic, podawanie sum pomocy nie przystających do rzeczywistości, ale spełniających wspaniale swoją funkcję propagandową. Tylko dzięki protestom ( obecnym i w przeszłości) rządzący przypominają sobie o tych, od których powinni zacząć realizację programów społecznych. Tymczasem posłowie obrażają osoby niepełnosprawne i ich opiekunów, a szczególnie protestujących, a w łagodniejszej formie każą „nie przeszkadzać”. Tymczasem posłowie gorliwie walczą o prawo do życia niepełnosprawnych nienarodzonych, a nie szanują tych żyjących i ich opiekunów. Tymczasem posłowie proszeni o poparcie działań na rzecz niepełnosprawnych całkowicie lekceważą prośby i nie odpowiadają na kierowane do nich w tej sprawie pisma. Tymczasem w przestrzeń publiczną puszcza się informację o mającej nastąpić pomocy ograniczonej magicznym progiem 1600 złotych, bo więcej to byłaby rozpusta. Czyżby zatem to była granica przeżycia? A najgorsze w tym wszystkim jest to, że i ministrowie i posłowie „bawią się” z niepełnosprawnymi tą informacją od kilku miesięcy – i to jest największy wstyd. Bo jak nikomu innemu (oczywiście oprócz ministrów za ciężką pracę – pamiętamy!) niepełnosprawni pomocy potrzebują, szczególnie przy obecnej drożyźnie. Mam wrażenie, że rządzący uważają, że chorzy i niepełnosprawni żywią się powietrzem, popijając wodę… A w międzyczasie podnosi się przewlekle, nieuleczalnie chorym ceny opatrunków. skazując ich na niewyobrażalny ból i cierpienie, w ich i tak trudnym życiu. Co z tego, że pod wpływem nacisku odchodzą od tego, ale już sama decyzja była barbarzyństwem. I robią to ci, którzy słowa o miłości bliźniego i wartościach mają zawsze na ustach i dosadnie oceniają postępowanie innych ludzi, ucząc ich, jak mają żyć.
I tu niestety, z przykrością należy stwierdzić, że nawet światełka nadziei nie widać. Dlaczego? Bo tym, których sami wybraliśmy nie chodzi o innych, ale ich nadrzędnym celem jest zdobywanie i utrzymanie władzy. A jeśli mają pomóc obietnice i kłamstwa – to czemu nie….I koło się zamyka, bo tym, którzy są teraz w opozycji chodzi dokładnie o to samo – przecież mieli swój czas i ponad to, co zostało wywalczone podczas protestów też własną inwencją się nie wykazali…Ktoś powie, że niepełnosprawnym wciąż mało, ale tak naprawdę to nie tylko walka o pieniądze ( choć są ważne i trudno bez nich żyć), ale o godne traktowanie, rozmowę opartą na relacjach partnerskich, dialogu, wsłuchiwania się w głosy potrzebujących. Przecież protesty to ostateczność, niestety jak do tej pory jedynie skuteczne - bez ostatniego, z 23 maja w Warszawie, o dodatku w wysokości do 500 złotych nie moglibyśmy nawet marzyć…Teraz przynajmniej dyskutujemy na ten temat, bo do otrzymania jeszcze daleka droga. Wszak niepełnosprawni to niepewny elektorat…
Barbara Owsianka

Autor: fundacja |